Nowy budynek dla 3000 urzędników Parlamentu Europejskiego (PE) w
Luksemburgu za 804 mln euro to zdaniem sekretariatu - tanio, a
dokładniej taniej niż go nie budować. Brzmi paradoksalnie...?
Nowy budynek dla 3000 urzędników Parlamentu Europejskiego (PE) w
Luksemburgu będzie kosztował 804 mln euro. Zdaniem sekretariatu - tanio,
a dokładniej taniej niż go nie budować. Brzmi paradoksalnie...?
Jak wyliczono, bieżące remonty pięciu wynajmowanych obecnie
biurowców, opłaty za czynsz, do tego poniesione już koszty projektu
nowego budynku (KAD) i ewentualne kary za zerwanie umów - będą kosztować
więcej niż budowa nowego gmachu. Koszt zaniechania budowy oblicza się
na poziomie ponad 1.1 mld euro ( liczone w perspektywie przyszłych 20
lat), wychodzi na to, że wydać te 804 miliony to oszczędność.
Niedawno okazało się, że PE będzie też inwestorem i deweloperem,
którym nigdy wcześniej nie był, gdyż dotąd kupował budynki lub je
wynajmował. W pierwszym przetargu nie wpłynęła żadna oferta finansowania
ze strony banków komercyjnych. Żadne z przedsiębiorstw budowlanych nie
było w stanie podać ceny dla ogółu prac, a zakładane przez nich koszty
były od 10 do 70% wyższe od wyjściowego budżetu Parlamentu.
Mam poważne obawy, co do budowlanego debiutu mojej Instytucji. To
oznacza też wzięcie na barki ryzyka zmienności cen, odpowiedzialność za
ewentualne wypadki na budowie, czy wady konstrukcyjne. A tych ostatnich
potrafią być tysiące...
W strasburskim budynku oddanym do użytku w 1999 r. - wykryto 10 tys.
wad. Do tego w 2008 r. zawalił się sufit w sali plenarnej, w 2009
kolejna jego część w holu przed salą. Do dzisiaj sufity w tej części
kompleksu są zabezpieczone siatkami, aby nic nam dalej na głowę nie
spadało. Za te wady odpowiada ówczesny inwestor, któremu PE wytoczył już
50 spraw sądowych. W przypadku budowy KAD to przeciw sobie Instytucja
będzie wytaczała działa. Dlatego potrzebna jest armia prawników...
Planowana powierzchnia KAD - 160 000 m2.
Termin oddania do użytku - 2016.
Obecnie nasi urzędnicy pracują w Luksemburgu 6 budynkach - rozproszeni,
nowy gmach ma ich zjednoczyć. Faktem jest, są bardzo rozproszeni - bo
Instytucja pracuje w Brukseli, czasem w Strasburgu a oni w Luksemburgu.
W 2010 roku odbyli zatem 33 200 delegacji pomiędzy trzema miejscami
pracy PE. Każdego dnia otrzymując delegacyjne diety, dodatki za
“rozłąki”. Parlament płaci za ich nieustające podróże i zakwaterowanie.
Łączne koszty z tym związane wynoszą rocznie ok. 29 mln euro.
Pierwotnie Luksemburg miał być bazą dla pracowników związanych z
tłumaczeniami i administracją niewymagającą bliskości Instytucji, w
praktyce jednak wielu z nich ciągle podróżuje pomiędzy Luksemburgiem,
Brukselą i Strasburgiem. W związku z tym muszą mieć też po trzy w pełni
wyposażone gabinety. Jeśli budynek KAD powstanie, jeszcze trudniej
będzie zbliżyć urzędników do instytucji.
Fakty są następujące: obecnie Parlament Europejski pracuje w trzech
miejscach, w trzech różnych krajach UE. Urzędnicy parlamentarni są
podzieleni między Brukselą i Luksemburgiem (po ok. 2500) . Garstka
pracowników na stałe pracuje w Strasburgu, dbając o budynek, który
używamy 4 dni w miesiącu...
Zgodnie z traktatami, decyzja w sprawie siedziby Parlamentu
Europejskiego nie należy do nas - posłów, lecz do rządów krajowych,
czyli Rady. My narzekamy na marnotrawstwo pieniędzy i czasu, Rada nie
słucha, bo ma niezrozumiałe dziś dla nas i obywateli - zobowiązania
polityczne.
Otóż, w Edynburgu w grudniu 1992 r., na szczycie w czasie brytyjskiej
prezydencji (pod przewodnictwem konserwatywnego Johna Majora) podjęto
decyzję "o lokalizacji instytucji i niektórych organów i służb Wspólnot
Europejskich Dz.U. C-341 23/12/1992, którą później włączono do protokołu
dołączonego do Traktatu Amsterdamskiego. Dokument stanowi, iż "
Parlament Europejski ma swą siedzibę w Strasburgu, gdzie odbywa się
dwanaście miesięcznych sesji plenarnych (...). Komisje Parlamentu
Europejskiego obradują w Brukseli, zaś urzędnicy, czyli Sekretariat
Generalny Parlamentu Europejskiego i jego służby pracują w Luksemburgu ".
Tekst ten można odnaleźć obecnie w protokole 6. Traktatu z Lizbony.
Luksemburg mimo braku oficjalnej działalności parlamentarnej –
otrzymał prawo do siedziby dla sekretariatu Parlamentu. Z czasem okazało
się, że część urzędników po prostu musi na stałe pracować w Brukseli
(wydaje się to dość normalne, skoro tam jest instytucja) i próbowano ich
nawet umieścić tamże - to nie spodobało się jednak rządowi Luxemburga,
który ostro przeciwstawił się “ulatnianiu się ” eurourzędników. W 2000
r. doszło do specjalnego porozumienia między rządem Luksemburga a
Parlamentem, w którym Luxemburg pozwolił PE na przeniesienie części
pracowników do Brukseli, w zamian za gwarantowanie utrzymania
przynajmniej 50% z nich w Luksemburgu, czyli minimalnie 2060 osób!
Dobrze wynagradzani euromieszkańcy są dla nich prawdziwym źródłem
dochodów...
Na marginesie dodam, że w Luksemburgu jest także Europejski Trybunał
Sprawiedliwości i Europejski Trybunał Obrachunkowy, zatem państwo za
bardzo by się jednak nie wyludniło, gdyby reszta parlamentarnego
sekretariatu powędrowała do Brukseli.
Posłowie do PE podejmowali już wiele inicjatyw, aby nasza Instytucja
miała jedną siedzibę. Jak dotąd próby te nie wiodły się, ponieważ nie
było większości poparcia dla nich w samym Parlamencie a i traktaty stały
na przeszkodzie. Nawet petycja d/s jednego miejsca dla PE, pod którą w
2006 r. podpisało się ponad milion obywateli UE nie zrobiła wrażenia na
Radzie.
W marcu br. złożyłam poprawki do raportu w/s budżetu na 2013 rok, w
których zwróciłam uwagę na tę instytucjonalną rozrzutność. Ku mojemu
zaskoczeniu poprawki przyjęto znaczną większością. W ślad za nimi poszły
kolejne, zdobywające coraz większe poparcie.
Udało się też "okroić" budynek KAD o 7 500 m2.W międzyczasie powstała
nieformalna grupa walcząca o jedną siedzibę, w której aktywnie działam.
23 października br. ostatecznie - odnieśliśmy wielkie zwycięstwo. Nasze
wspólne poprawki uzyskały przytłaczające poparcie i mandat do dalszych
negocjacji z Radą. Nawet wyznaczyliśmy termin Radzie, by opracowała
kalendarz adekwatnych zmian traktatowych. Ponad 500 posłów poparło
szereg ważnych zapisów dotyczących przyszłych wydatków i oszczędności,
jakie możemy uzyskać mając tylko jedną siedzibę. Szacuje się, że do 20 %
budżetu PE można byłoby wydać na inne cele, np. na niedofinansowany
program Erasmus.
Tak jak jestem entuzjastką samej integracji, tak nie mogę zrozumieć
uporu rządów, mających pełne usta oszczędności i cięć, a zmuszających
tysiące urzędników ( także z Komisji Europejskiej i Rady) do kosztownych
i bezsensownych wędrówek.
Z pozdrowieniami z Parlamentu Europejskiego
Lidia Geringer de Oedenberg
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz