13 grudnia 2012

Trybunał Sprawiedliwości wydał wyrok na... kalendarz

Europejski Trybunał Sprawiedliwości (ETS) postanowił na wniosek Francji i Luksemburga - anulować kalendarz obrad Parlamentu Europejskiego (PE) na 2012 i 2013 r.Oba państwa były niezadowolone, że próbowaliśmy tylnymi drzwiami, za sprawą "sprytnego" kalendarza - wycofać się z comiesięcznych podróży do Strasburga.

Wszystko zaczęło się w marcu 2011 r. od raportu brytyjskiego posła Ashleya Foxa w sprawie kalendarza obrad parlamentarnych na 2012 i 2013 r., w którym sprawozdawca zaproponował “rewolucyjne” umieszczenie dwóch comiesięcznych sesji plenarnych w jednym... tygodniu, w październiku. Miało to nam oszczędzić jedną podróż do Strasburga - konkretnie tę sierpniową, którą odrabialiśmy zwyczajowo jeżdżąc na dwa tygodnie we wrześniu... trochę to skomplikowane.

Chytry pomysł Foxa (po ang. Lisa) spodobał się większości posłów i tak przyjęto kalendarze na oba lata - z dwiema dwudniowymi sesjami upchniętymi jednym strasburskim tygodniu. Francja natychmiast zareagowała podając PE do Trybunału, gdyż jej zdaniem złamaliśmy zapisy traktatowe, konkretnie Protokół 6. Traktatu, który określa jasno, że "Parlament Europejski ma siedzibę w Strasburgu, gdzie odbywa 12 posiedzeń plenarnych, w tym posiedzenie budżetowe." Natura roszczenia: anulowanie aktu przyjętego z naruszeniem naszych kompetencji, na podstawie art. 263 Traktatu o Funkcjonowaniu UE.

Ponieważ procedury w Trybunale trwają zwykle 18-24 miesięcy wiedzieliśmy, że orzeczenie wydane zostanie dopiero pod koniec 2012 r. i dotyczyć będzie mogło już tylko kalendarza na 2013 r. Akcja Foxa zatem w części się powiodła...

Uważamy, że kalendarz naszych prac jest sprawą wewnętrzną Parlamentu, nie powoduje on żadnych skutków prawnych dla stron trzecich i dlatego naszym zdaniem Trybunał nie powinien nawet zajmować się tą sprawą. Ponadto długość sesji parlamentarnych nie jest nigdzie określona, jedynie ich liczba. Faktem jest, że reformatorzy kalendarza chcieli w przyszłości "Strasburg" ograniczyć w ogóle do jednego tygodnia w roku podzielonego na 12 odcinków czasowych, czyli każdego dnia moglibyśmy mieć 3 sesje i w ciągu 4 dni mielibyśmy “z głowy” całoroczne wyjazdy do stolicy Alzacji.

Wyrok ETS przywołał Parlament do porządku. Koniec brykania ?

Raczej nie. Pracuję intensywnie w grupie roboczej "Single Seat" usiłującej zjednoczyć Parlament w jednym miejscu, gdyż teraz pracuje w trzech: Strasburgu, Brukseli i Luksemburgu (gdzie są usytuowani nasi stale podróżujący za nami urzędnicy). Naszą inicjatywę popiera już ponad 80% posłów, niestety PE sam nie może zmienić Traktatu, potrzebna jest do tego zgoda Rady, czyli szefów państw członkowskich. Ale, w przegłosowanej niedawno poprawce budżetowej zobligowaliśmy Radę, by do czerwca przyszłego roku określiła "mapę drogową do zjednoczenia Parlamentu".

W dobie kryzysu jest o co walczyć.  Jak wyliczyliśmy comiesięczne sesje w Strasburgu kosztują Parlament dodatkowo ponad 200 mln euro rocznie.

Z pozdrowieniami z Parlamentu Europejskiego
Lidia Geringer de Oedenberg

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz