...czyli etyka mediów po brytyjsku.
Przez ostatni rok ochrona danych osobowych i wolność w Internecie nie
schodziły z agendy Parlamentu Europejskiego. Wygrana batalia z ACTA
potwierdziła, że prawo do prywatności i brak zgody na cenzurę są dla
obywateli XXI wieku niezwykle istotne*.
Mówiąc o cenzurze, mamy na myśli zagrożoną wolność mediów, ale
czy pisać lub pokazywać można wszystko? Czy i gdzie są granice tej
wolności? Trwa gorąca debata w brytyjskim Parlamencie. Autor nowej
propozycji legislacyjnej – sędzia Sir Brian Henry Leveson zaleca
utworzenie … systemu nadzoru mediów. Ministerstwo Prawdy? Nie do końca.
Leveson nie ma dobrego zdania o brytyjskich mediach, określa je w
swoim raporcie jako : “skandaliczne”, “lekceważące fakty”, działające
“na styku policji i struktur politycznych”.
Proponowany przez niego
“urząd nadzoru” miałby działać niezależnie od polityki, czy rządu –
ustanowiony przez same media, z uprawnieniami do prowadzenia dochodzeń w
sprawach naruszeń prawa, z mocą nakładania grzywien w wysokości do 1, 2
mln funtów. Ofiary medialnych ataków mogłyby przed wspomnianym urzędem –
dochodzić swoich praw w sposób szybki i niekosztowny.
Przyczyną powstania raportu był skandal związany z nielegalnymi
podsłuchami rozmów telefonicznych, który zmusił brytyjskie władze do
przemyślenia relacji prasy z policją, osobami publicznymi i politykami…
Afera wybuchła w 2010 r. wraz z odkryciem, że dziennikarze “The News
of the World”, jednego z najlepiej sprzedających się tabloidów w
Wielkiej Brytanii, nielegalnie nagrywali rozmowy i włamywali się do
skrzynek głosowych celebrytów, polityków, ofiar przestępstw czy nawet
członków Rodziny Królewskiej. Punktem zwrotnym skandalu było odkrycie,
że w 2011 r. dziennikarze wspomnianej gazety podsłuchiwali nagrania z
poczty głosowej zamordowanej nastolatki Milly Dowler. Stwierdzone fakty
łamania prawa zmusiły potentata mediowego Ruperta Murdocha do zamknięcia
“The News of the World”- 7 lipca 2011 r.
Nieco wcześniej, w czerwcu 2011 r. pod presją opinii publicznej
brytyjski premier David Cameron zlecił sędziemu Leveson sporządzenie
raportu na temat dotychczasowych “praktyk” brytyjskiej prasy. Po ponad
roku śledztwa 29 listopada ub.roku Leveson opublikował pierwszą część
raportu – ponad 2 tys. stron, podsumowanych zaleceniem stworzenia nowego
prawa, pozwalającego regulować działanie mediów w Wielkiej Brytanii. Od
tego momentu sprawa nie schodzi z pierwszych stron brytyjskich gazet.
Reakcje wobec raportu były skrajnie różne: premier Cameron nie krył
niezadowolenia i zgłosił natychmiastowy sprzeciw wobec propozycji, przez
co sam się postawił w bardzo niezręcznej sytuacji, bowiem jego przyjaźń
z Rebekah Brooks, szefową zamkniętego tabloidu
“The News of the World”
jest tajemnicą poliszynela … Dodatkowo ostatnio oliwy do ognia dolał
wysoki rangą śledczy d/s antyterroryzmu – April Casburn – podejrzany o
sprzedawanie „The News of the World” poufnych informacji.
Koalicjanci z rządu, jak wicepremier Nick Clegg - popierają Levesona
i prowadzą rozmowy na rzecz przyjęcia proponowanego nowego prawa.
Cameron tymczasem boi się, że zgadzając się na propozycję straci
poparcie popularnych mediów, dzięki którym m.in. wygrał wybory.
Zagrożone procesami przewidzianymi w nowej regulacji tabloidy mogą w
odwecie obrócić przeciwko niemu miliony swoich czytelników – jego
wyborców. Wydaje się, że w tej sytuacji pragmatyzm wyborczy premiera
wygrywa z etyką.
W przeciwieństwie do Camerona brytyjski aktor Hugh Grant – twierdzi,
że nowe prawo będzie chronić dobre dziennikarstwo. Dlaczego właśnie
Hugh?
Trochę historii. Kilka miesięcy temu, Grant pojawił się w Parlamencie
Europejskim, by wziąć udział w dyskusji na temat niezależności mediów.
Oprócz bycia powodem westchnień obecnych na konferencji pań (szczególnie
moich asystentek), aktor pokazał swoje zaangażowanie na serio w walkę z
infiltracją i nieetycznymi metodami pozyskiwania informacji przez
media, np. za pośrednictwem nielegalnych podsłuchów telefonicznych, czy
włamań do skrzynek mailowych.
Grant, który sam padł ofiarą takich metod, w ostatnich miesiącach
stał się osobą najbardziej kojarzoną z raportem Levesona. Grant “zagrał”
też specjalną rolę w całej sprawie, demonstrując spore umiejętności
śledcze – nagrał byłego dziennikarza “The News of the World” Paula
McMullana, który “przy kieliszku” – przyznał się do podsłuchiwania
rozmów telefonicznych znanych osób publicznych.
W konsekwencji tych wyznań piosenkarz James Blunt, jeden z
podsłuchiwanych przez “The News of the World” już wniósł sprawę przeciw
wydawcy tabloidu, jego śladem idą następni celebryci. 22 z 178 ofiar
“hackingu” telefonicznego już zgłosiło podobne roszczenia. Nie wszyscy,
bowiem obecnie obrona prawa do prywatności i tajemnicy korespondencji ze
względów finansowych dostępna jest tylko nielicznym, nowa regulacja ma
to zmienić.
6. stycznia br. grupa Campaign Hacked Off, której twarzą stał się
Hugh Granth opublikowała projekt ustawy, w całości popierający wdrożenie
zaleceń raportu Levesona.
Propozycja regulacji „watchdoga” mediów bez wątpienia jest
kontrowersyjna, szczególnie w kręgach dziennikarskich, gdzie “wolność”
słowa jest często pod komercyjną presją prywatnych potentatów, którzy
stosując makiaweliczną metodę „cel uświęca środki”- realizują własną
politykę. Nie tak dawno i my w Europarlamencie byliśmy świadkami
“implementacji” podobnych „środków”, użytych przez murdoch’owych
dziennikarzy udających lobbystów, posługujcych się fałszywymi
dokumentami – fabrykujących „niezbite dowody” przeciw kilku posłom, by
potem zmanipulowanym materiałem szokować opinię publiczną. Zarzucanej
korupcji nikomu później nie udowodniono, ale trzech europosłów pod
presją mediów i swoich partii – zrzekło się mandatów.
Nie jest łatwo znaleźć balans dla wolności mediów i prawdy
odpowiedzialnego przekazu, ale myślę, że premier Cameron może wziąć
przykład z innych krajów, które znalazły takie rozwiązanie, np. z Danii.
Duńska Rada Mediów została utworzona w 1992 r. i jest odpowiedzialna
za nadzór dziennikarstwa – w prasie, telewizji, radiu oraz coraz
częściej w sieci. Rada składa się z przewodniczącego, vice
przewodniczącego (obaj wybierani przez duński Sąd Najwyższy) i 6 innych
członków, którzy nominowani są przez Ministra Sprawiedliwości z
rekomendacji duńskich dziennikarskich związków zawodowych, wydawców i
Duńskiej Rady Edukacji Dorosłych. Jak widać wieloletnie istnienie i
działalność Rady nie zagraża Danii, ani dobrze tam funkcjonującej
demokracji, ceniącej wolność prasy.
Jakąkolwiek drogę obierze premier Cameron, jego decyzja będzie miała
wpływ nie tylko na media, czytelników i kulturę dziennikarstwa w jego
kraju – ale także na inne państwa.
Z pozdrowieniami z Parlamentu Europejskiego
Lidia Geringer de Oedenberg
*Dzień po odrzuceniu ACTA – Rada Praw Człowieka ONZ przyjęła
rezolucję potwierdzającą, że prawa człowieka w Internecie są takie same
jak prawa poza siecią.
więcej :
http://www.guardian.co.uk/media/2012/dec/17/james-blunt-settles-phone-hackinghttp://www.guardian.co.uk/media/interactive/2012/nov/29/leveson-report-executive-summary
http://hackinginquiry.org/news/hacked-off-publishes-the-leveson-bill/
http://www.bbc.co.uk/news/uk-20930781
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz