Historia greckich stosunków z Europą zaczęła się od porwania
niewinnej księżniczki przez ich Boga -Zeusa. Przybrawszy postać byka
(dziś symbolu giełdy) uwiódł dziewiczą Europę - bezkarnie. Ten numer
udało się Grekom powtórzyć także przy wchodzeniu do strefy euro, gdy
kreatywnie stworzone analizy wykazywały, iż kraj ten spełnia
restrykcyjne warunki z Maastricht (m.in mały dług publiczny, rozsądny
deficyt, niska inflacja) i nadaje się do tego eksperymentalnego
projektu.
Szydło wyszło z worka dopiero po paru latach, tym niemniej bogowie
najwyraźniej dalej czuwający nad tą krainą, nie dali Grecji upaść, co
więcej uchronili nawet młodą walutę. Faktem jest, że dzisiejsi "bogowie"
już nie siedzą na Olimpie, ale w znienawidzonej przez Greków Trojce
(EBC, MFW i KE) i nie są seksowni jak Zeus.
Kraj na zaciśniętym do bólu pasie oszczędnościowym, z trudem
dźwigający się po nokaucie kryzysowym - właśnie przejął stery Unii. To
już piąta grecka Prezydencja w Radzie UE.
Były europoseł, nasz niegdysiejszy kolega a obecny Premier Grecji -
Antonis Samaras przedstawił nam dzisiaj (15.01.14) program ich
Prezydencji. Priorytety skupiają się na: zatrudnieniu, polityce
spójności społecznej i gospodarczej oraz reformach strukturalnych,
dalszej integracji UE, unii bankowej, sprawy zewnętrznych ( łącznie z
dalszym rozszerzeniem UE) oraz polityce morskiej.
Nie będzie to łatwa prezydencja także ze względu na wewnętrzną
sytuację tego kraju, przeciętny Grek, który utracił 37% swojego
uposażenia w porównaniu z 2007 r. za stan ten... wini Unię.
Na razie jednak europlany Grecji wyglądają optymistycznie, a na szepty Kassandry zatykamy uszy.
Z pozdrowieniami z Parlamentu Europejskiego
Lidia Geringer de Oedenberg
Ciekawe jak Grecja poradzi sobie z tym wyzwaniem,,,
OdpowiedzUsuńporadzi sobie tak samo jak ... z kryzysem :-)
OdpowiedzUsuń