Osiem lat przed naszym wstąpieniem do
Unii, w 1996 r. Komisja Europejska, zainspirowana przez ONZ i Radę
Europy, ogłosiła komunikat o „Włączaniu zasady równości
kobiet i mężczyzn do wszystkich strategii i działań politycznych
Wspólnoty”. Tak zrodził się gender mainstreaming - idea
nakazująca równość płci we wszystkich działaniach podejmowanych
przez Unię Europejską – od etapu planowania, przez realizację aż
po ocenę polityk i działań. Jest to jeden z podstawowych terminów
polityki równości – o który nota bene toczy się bezsensowny
spór w polskiej polityce - gender mainstreaming oznacza włączanie
problematyki równości płci do głównego nurtu polityki. I tylko
tyle.
Wyrównywanie szans obywateli Unii
Europejskiej stanowi jeden z fundamentów, na których oparta jest
wspólna polityka państw członkowskich. Obowiązujący we
Wspólnocie stan prawny i wszelkie podejmowane działania dążą do
zagwarantowania - faktycznej równości kobiet i mężczyzn.
To już nie tylko równość zapisana w
prawie, bo taka istnieje w systemach prawnych wszystkich państw
członkowskich, ale przede wszystkim równość obu płci stosowana w
praktyce : na rynku pracy, w dostępie do edukacji, dóbr i usług,
czy wreszcie równy udział kobiet i mężczyzn w procesach
podejmowania decyzji.
Pierwsze zapisy dotyczące równości
płci znalazły się już w Traktacie Rzymskim ustanawiającym w 1957
r. Europejską Wspólnotę Gospodarczą – w art. 119 traktat
nakazywał przestrzegania zasady równego traktowania kobiet i
mężczyzn w kwestii wynagrodzenia za pracę.
Obecnie polityka równości płci
należy do polityk horyzontalnych Unii Europejskiej, jej realizacja
jest jednym z priorytetów dla wszystkich 28 krajów członkowskich,
powinna zatem być wspierana we wszystkich działaniach realizowanych
ze środków Wspólnoty, także i tych w Polsce, wkraczającej w
trzeci program finansowania takich projektów.
Filozofia leżąca u podstaw tej idei
jest następująca: każda polityka, każde podejmowane przez państwo
działanie ma wpływ na obywateli i… obywatelki, pamiętając by
ten wpływ - to znaczy korzyści i koszty - były jednakowe dla
wszystkich niezależnie od płci.
Podejście równościowe znajduje
również odzwierciedlenie w budżecie Unii – gdzie stosujemy tzw.
“gender budgeting” np. w Funduszach Strukturalnych, czyli
głównych instrumentach polityki finansowej realizowanej przez Unię.
Każdy, kto stara się o dotację z unijnych pieniędzy, musi opisać
jak zamierza realizować w praktyce kwestię równości płci.
Prawo unijne stanowiące o równym
traktowaniu kobiet i mężczyzn jest dzisiaj spójnym systemem
prawnym, który jest integralną częścią acquis communautaire. To
prawo musi być respektowane przez wszystkie państwa członkowskie,
a więc również przez Polskę.
Ostatnio, w listopadzie ub. roku PE
przyjął kolejną ważną równościową rezolucję o tym, że w
spółkach giełdowych w Unii Europejskiej przynajmniej 40%
dyrektorów niewykonawczych będą - do 2020 r. stanowiły kobiety.
Spółki publiczne będą musiały osiągnąć ten cel już w 2018 r.
Firmy, którym nie uda się wprowadzić powyższych zaleceń będą
karane.
Jak pokazują statystyki w latach 2003
- 2011 r. po wielu społecznych akcjach mających przełamać męski
"monopol" decyzyjny - udział kobiet w organach
europejskich spółek zwiększył się z 8,5% do 13,7%. Komisja
Europejska widząc te mikre rezultaty, w 2011 r. przedstawiła
projekt "Kobiety w zarządzie – zobowiązanie dla Europy” -
będący zachętą dla wiodących spółek giełdowych mającą na
celu zwiększenie reprezentacji kobiet w ich zarządach: do 30% w
2015 r. i 40% w 2020 r.
Na czym mają polegać zmiany?
Przy przejrzystej i zgodnej z zasadami
równości płci procedurze rekrutacyjnej, w której kwalifikacje i
umiejętności będą podstawowym kryterium, a w sytuacji kiedy
kandydaci będą mieli takie same oceny - pierwszeństwo powinno
zostać przyznane osobie, której płeć jest w zarządzie
niedoreprezentowana.
Regulacje te nie obejmą małych i
średnich przedsiębiorstw, czyli takich, które zatrudniają poniżej
250 osób.
Proponowane kary - grzywna, czy
wykluczenie z procedury przetargów publicznych - będą stosowane
tylko w przypadku niezastosowania przejrzystej procedury
rekrutacyjnej, a nie w przypadku nieosiągnięcia wymaganego celu.
Jest to ważny krok w kierunku coraz
lepszego przestrzegania zasady równości, jako podstawowej wartości
UE zmierzający do stosowania w praktyce zasady równości szans i
równego traktowania mężczyzn i kobiet w dziedzinie zatrudnienia i
pracy.
Kobiety są przedsiębiorcze,
kreatywne, mają nerwy ze stali, ale szefami bywają głównie w
firmach, które same założą. W przebadanych 700 największych
spółkach notowanych na światowych giełdach - stanowiska
kierownicze zajmuje zaledwie 6% kobiet, a w ich zarządach zasiada
tylko 2% z nas.
W krajach skandynawskich, które
wprowadziły już "kwoty" w zarządach giełdowych spółek
- statystyki pokazują, że tam gdzie trzy kobiety zasiadają w
zarządzie - firmy generują zysk wyższy o 10%. Kobiety nie
podejmują ryzykownych decyzji, są odpowiedzialne i bardzo dobrze
zarządzają finansami...
Warto oddać decyzje gospodarcze w ręce
kobiet, szczególnie w kryzysie. Może gdyby bank, od upadku którego
rozpoczął się światowy kryzys nie nazywał się Lehman Brothers,
ale Lehman Sisters - kryzysu mogłoby nie być...?
Ale oczywiście nie wystarczą same
kwoty na listach wyborczych czy w zarządach spółek, kluczową
kwestią jest możliwość godzenia życia zawodowego z rodzinnym.
Temu zagadnieniu zresztą jest poświęcony obecny rok 2014 - jako
Europejski Rok harmonii pracy zawodowej z życiem prywatnym i to nie
tylko kobiet, ale i mężczyzn, na których w równym stopniu
spoczywa odpowiedzialność za rodzinę i dzieci.
Bez miejsca w żłobku czy przedszkolu
dla własnego dziecka, nie uda się efektywnie pogodzić pracy z
domem. Konieczna jest dobrze funkcjonująca infrastruktura opiekuńcza
dofinansowana przez państwo czy samorządy, obejmująca wszystkie
osoby zależne, nie tylko dzieci, ale i osoby starsze wymagające
stałej opieki. Bez pomocy publicznej w tej kwestii, kobiety nigdy
nie będą miały prawdziwie równych szans.
Tak zwany “genderowy”,
niezrozumiały dla mnie spór w Polsce – nadmuchany dodatkowo przez
media - wynika najprawdopodobniej z niezrozumienia znaczenia samego
angielskiego słowa gender z jednej strony, jak i może z drugiej
strony - świadomej manipulacji próbującej przeinaczyć szlachetną
i prawnie zagwarantowaną równość płci - w magiel pojęć
niezrozumiałych dla zwykłego obywatela. Gender znaczy rodzaj,
rodzaj ludzki – płeć, a w polityce - zagwarantowanie obu płciom
tych samych praw. Jaka ludzka istota myśląca może może się temu
sprzeciwiać?
Z pozdrowieniami z Parlamentu
Europejskiego
Lidia Geringer de Oedenberg
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz