4 marca 2014

Budżet "skażony" gender


Osiem lat przed naszym wstąpieniem do Unii, w 1996 r. Komisja Europejska, zainspirowana przez ONZ i Radę Europy, ogłosiła komunikat o „Włączaniu zasady równości kobiet i mężczyzn do wszystkich strategii i działań politycznych Wspólnoty”. Tak zrodził się gender mainstreaming - idea nakazująca równość płci we wszystkich działaniach podejmowanych przez Unię Europejską – od etapu planowania, przez realizację aż po ocenę polityk i działań. Jest to jeden z podstawowych terminów polityki równości – o który nota bene toczy się bezsensowny spór w polskiej polityce - gender mainstreaming oznacza włączanie problematyki równości płci do głównego nurtu polityki. I tylko tyle.

Wyrównywanie szans obywateli Unii Europejskiej stanowi jeden z fundamentów, na których oparta jest wspólna polityka państw członkowskich. Obowiązujący we Wspólnocie stan prawny i wszelkie podejmowane działania dążą do zagwarantowania - faktycznej równości kobiet i mężczyzn.

To już nie tylko równość zapisana w prawie, bo taka istnieje w systemach prawnych wszystkich państw członkowskich, ale przede wszystkim równość obu płci stosowana w praktyce : na rynku pracy, w dostępie do edukacji, dóbr i usług, czy wreszcie równy udział kobiet i mężczyzn w procesach podejmowania decyzji.

Pierwsze zapisy dotyczące równości płci znalazły się już w Traktacie Rzymskim ustanawiającym w 1957 r. Europejską Wspólnotę Gospodarczą – w art. 119 traktat nakazywał przestrzegania zasady równego traktowania kobiet i mężczyzn w kwestii wynagrodzenia za pracę.

Obecnie polityka równości płci należy do polityk horyzontalnych Unii Europejskiej, jej realizacja jest jednym z priorytetów dla wszystkich 28 krajów członkowskich, powinna zatem być wspierana we wszystkich działaniach realizowanych ze środków Wspólnoty, także i tych w Polsce, wkraczającej w trzeci program finansowania takich projektów.

Filozofia leżąca u podstaw tej idei jest następująca: każda polityka, każde podejmowane przez państwo działanie ma wpływ na obywateli i… obywatelki, pamiętając by ten wpływ - to znaczy korzyści i koszty - były jednakowe dla wszystkich niezależnie od płci.

Podejście równościowe znajduje również odzwierciedlenie w budżecie Unii – gdzie stosujemy tzw. “gender budgeting” np. w Funduszach Strukturalnych, czyli głównych instrumentach polityki finansowej realizowanej przez Unię. Każdy, kto stara się o dotację z unijnych pieniędzy, musi opisać jak zamierza realizować w praktyce kwestię równości płci.

Prawo unijne stanowiące o równym traktowaniu kobiet i mężczyzn jest dzisiaj spójnym systemem prawnym, który jest integralną częścią acquis communautaire. To prawo musi być respektowane przez wszystkie państwa członkowskie, a więc również przez Polskę.

Ostatnio, w listopadzie ub. roku PE przyjął kolejną ważną równościową rezolucję o tym, że w spółkach giełdowych w Unii Europejskiej przynajmniej 40% dyrektorów niewykonawczych będą - do 2020 r. stanowiły kobiety. Spółki publiczne będą musiały osiągnąć ten cel już w 2018 r. Firmy, którym nie uda się wprowadzić powyższych zaleceń będą karane.

Jak pokazują statystyki w latach 2003 - 2011 r. po wielu społecznych akcjach mających przełamać męski "monopol" decyzyjny - udział kobiet w organach europejskich spółek zwiększył się z 8,5% do 13,7%. Komisja Europejska widząc te mikre rezultaty, w 2011 r. przedstawiła projekt "Kobiety w zarządzie – zobowiązanie dla Europy” - będący zachętą dla wiodących spółek giełdowych mającą na celu zwiększenie reprezentacji kobiet w ich zarządach: do 30% w 2015 r. i 40% w 2020 r.

Na czym mają polegać zmiany?

Przy przejrzystej i zgodnej z zasadami równości płci procedurze rekrutacyjnej, w której kwalifikacje i umiejętności będą podstawowym kryterium, a w sytuacji kiedy kandydaci będą mieli takie same oceny - pierwszeństwo powinno zostać przyznane osobie, której płeć jest w zarządzie niedoreprezentowana.

Regulacje te nie obejmą małych i średnich przedsiębiorstw, czyli takich, które zatrudniają poniżej 250 osób.

Proponowane kary - grzywna, czy wykluczenie z procedury przetargów publicznych - będą stosowane tylko w przypadku niezastosowania przejrzystej procedury rekrutacyjnej, a nie w przypadku nieosiągnięcia wymaganego celu.

Jest to ważny krok w kierunku coraz lepszego przestrzegania zasady równości, jako podstawowej wartości UE zmierzający do stosowania w praktyce zasady równości szans i równego traktowania mężczyzn i kobiet w dziedzinie zatrudnienia i pracy.

Kobiety są przedsiębiorcze, kreatywne, mają nerwy ze stali, ale szefami bywają głównie w firmach, które same założą. W przebadanych 700 największych spółkach notowanych na światowych giełdach - stanowiska kierownicze zajmuje zaledwie 6% kobiet, a w ich zarządach zasiada tylko 2% z nas.

W krajach skandynawskich, które wprowadziły już "kwoty" w zarządach giełdowych spółek - statystyki pokazują, że tam gdzie trzy kobiety zasiadają w zarządzie - firmy generują zysk wyższy o 10%. Kobiety nie podejmują ryzykownych decyzji, są odpowiedzialne i bardzo dobrze zarządzają finansami...

Warto oddać decyzje gospodarcze w ręce kobiet, szczególnie w kryzysie. Może gdyby bank, od upadku którego rozpoczął się światowy kryzys nie nazywał się Lehman Brothers, ale Lehman Sisters - kryzysu mogłoby nie być...?

Ale oczywiście nie wystarczą same kwoty na listach wyborczych czy w zarządach spółek, kluczową kwestią jest możliwość godzenia życia zawodowego z rodzinnym. Temu zagadnieniu zresztą jest poświęcony obecny rok 2014 - jako Europejski Rok harmonii pracy zawodowej z życiem prywatnym i to nie tylko kobiet, ale i mężczyzn, na których w równym stopniu spoczywa odpowiedzialność za rodzinę i dzieci.

Bez miejsca w żłobku czy przedszkolu dla własnego dziecka, nie uda się efektywnie pogodzić pracy z domem. Konieczna jest dobrze funkcjonująca infrastruktura opiekuńcza dofinansowana przez państwo czy samorządy, obejmująca wszystkie osoby zależne, nie tylko dzieci, ale i osoby starsze wymagające stałej opieki. Bez pomocy publicznej w tej kwestii, kobiety nigdy nie będą miały prawdziwie równych szans.

Tak zwany “genderowy”, niezrozumiały dla mnie spór w Polsce – nadmuchany dodatkowo przez media - wynika najprawdopodobniej z niezrozumienia znaczenia samego angielskiego słowa gender z jednej strony, jak i może z drugiej strony - świadomej manipulacji próbującej przeinaczyć szlachetną i prawnie zagwarantowaną równość płci - w magiel pojęć niezrozumiałych dla zwykłego obywatela. Gender znaczy rodzaj, rodzaj ludzki – płeć, a w polityce - zagwarantowanie obu płciom tych samych praw. Jaka ludzka istota myśląca może może się temu sprzeciwiać?

Z pozdrowieniami z Parlamentu Europejskiego

Lidia Geringer de Oedenberg

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz