2 kwietnia 2014

Marihuana w UE

Ponieważ nie ma wspólnej polityki antynarkotykowej w UE, legalna używka kupiona w jednym kraju, przewieziona do innego - robi z nabywcy kryminalistę. Czas to zmienić. Pilnie potrzebna jest harmonizacja prawa w tym względzie, zapewniająca europejskim obywatelom równe traktowanie bez względu na to, dokąd we Wspólnocie zawędrują.

Jak wygląda podejście do miękkich narkotyków w krajach UE?

Przykładowo w Portugalii, Holandii i Czechach - okazjonalnych jak i uzależnionych użytkowników nie traktuje się jak przestępców. Walkę z nałogiem prowadzi się poprzez edukację społeczną począwszy od najmłodszych lat. Narkomanów się leczy a nie wsadza do więzienia. Dozwolona jest określona ilość marihuany na własny użytek.

W Polsce, Słowacji oraz na Węgrzech obowiązuje najbardziej restrykcyjne prawo w całej Europie. Młodzi ludzie przyłapani na posiadaniu nawet niewielkiej ilości marihuany trafiają do więzienia, gdzie „resocjalizacja” odbiera im możliwość jakiegokolwiek normalnego życia po wyroku. (O sprawie pisałam wielokrotnie np. http://lgeringer.natemat.pl/76191,kto-zarabia-na-marihuanie).

Europejskie Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii (ECMNN) od 2006 r. prowadzi badania w całej UE. Ich rezultaty ewidentnie pokazują, że bardziej liberalne prawo nie powoduje nasilenia narkomanii, wręcz przeciwnie - umożliwia kontrolę rynku, jakości produktów, ograniczając dostęp do dozwolonych używek tylko osobom pełnoletnim (http://europa.eu/legislation_summaries/justice_freedom_security/combating_drugs/c11518_pl.htm).

Jak pokazuje historia i praktyka – jakakolwiek prohibicja nie rozwiązuje problemu, pogłębia jedynie czarny rynek i wzmacnia organizacje przestępcze.

Dane ECMNN mówią o 78 milionach użytkowników „trawki” na Starym Kontynencie. Odebranie z rąk mafii tak ogromnego rynku i objęcie go kontrolą oraz - czemu nie - akcyzą, mogłoby przynieść każdego roku kilkadziesiąt miliardów euro krajowym budżetom. W erze szukania oszczędności kosztem świadczeń socjalnych, politycy powinni odłożyć na bok ideologiczne dysputy i schylić się po leżącą na ulicy kasę. Podobnie jak zrobili już to Amerykanie, gdzie w stanach Waszyngton i Kolorado marihuana jest całkowicie legalna, a w wielu innych posiadanie małych jej ilości nie jest karane.

Marihuanę w kilkunastu stanach w USA i tyluż krajach europejskich wykorzystuje się także do celów terapeutycznych. Jej dobroczynne działanie w przypadku schorzeń i chorób przewlekłych jak np. padaczka, stwardnienie rozsiane (SM) czy choroba Alzheimera - potwierdzają lekarze na całym świecie.

Lek Sativex (produkowany przez brytyjski koncern farmaceutyczny) zawierający marihuanę - łagodzi ból i redukuje skurcze mięśni - jest szczególnie przez lekarzy zalecany dla osób z SM. Lek ten jest w Polsce także dopuszczony do użytku (na podstawie recepty RPW), ale nie jest refundowany jak np. w Niemczech - co powoduje, że dawka miesięczna dla pacjenta w polskiej aptece kosztuje prawie 2500 złotych, zaś za naszą zachodnią granicą ok.10 euro.

W moim przekonaniu - równe traktowanie wszystkich europacjentów i zapewnienie im jednakowego dostępu do substancji mogących przynosić pozytywne rezultaty w ich leczeniu - jest koniecznością.

Mam wrażenie, że spory o miękkie narkotyki mają odwracać uwagę od największego problemu w Europie, jakim jest alkohol. Według danych udostępnionych na portalu TOK FM - w Polsce 10 tys. zgonów rocznie powoduje przedawkowanie alkoholu, a nikt nie umiera z powodu marihuany, co potwierdzają też oficjalne badania naukowe.

W tabeli średnich wartości dla potencjału uzależnienia w odniesieniu do 20 wybranych substancji psychoaktywnych na pierwszym miejscu jest heroina, na drugim kokaina, na trzecim nikotyna, konopi nie ma nawet w pierwszej dziesiątce.

Problemu narkomanii nie rozwiąże się zakazami. Potrzeba mądrych działań, szczególnie, że otwartość unijnych granic pokazuje, iż nasza przestrzeń życia już nie może być regulowana tylko prawem krajowym. Ujednolicanie lub przynajmniej znaczące zbliżanie polityki narkotykowej krajów Unii jest dziś po prostu niezbędne.

Gdy rządy jeszcze "śpią" w tym temacie, obywatele UE sami postanowili wziąć legislację w swoje ręce, wykorzystując Europejską Inicjatywę Obywatelską - nowe narzędzie tworzenia prawa ustanowione przez Traktat Lizboński (o sprawie pisałam szerzej http://lgeringer.natemat.pl/93299,najpierw-woda-potem-marihuana).

Chcesz zmienić prawo wspólnotowe? Weź się za zbieranie podpisów.

https://ec.europa.eu/citizens-initiative/REQ-ECI-2013-000023/public/index.do?lang=pl

Z pozdrowieniami z Parlamentu Europejskiego,

Lidia Geringer de Oedenberg

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz