Któż z nas nie zaśmiewał się z propozycji negocjacyjnej Zagłoby:
"Ofiaruj mu waść Niderlandy" - myśląc, że z tą daleką krainą nigdy nic
wspólnego nie mieliśmy. Nic bardziej mylnego. Jak donosi anglojęzyczny,
flamandzki tygodnik "Flanders Today"* - polska wieś mówi po flamandzku,
przynajmniej ta jedna objęta badaniem flamandzkiego historyka i
językoznawcy Rinaldo Neels'a.
Gmina Wilamowice, leżąca na południu
Polski wyróżnia się całkowicie unikalnym językiem – Vilamovian
(wilamowickim), zaś jej mieszkańcy wierzą, że ich korzenie tkwią we
Flandrii.
Pomimo podzielonych opinii językoznawców, lokalna
społeczność jest przekonana, iż ich język pojawił się wraz z kolonistami
flamandzkimi w okresie średniowiecza. Są zdeterminowani, by zachować
kulturę swoich przodków.
Rinaldo Neels zapakowawszy swą pracą
doktorską napisaną na Uniwersytecie w Leuven i zatytułowaną:
"Nadchodząca śmierć języka Vilamovian, germańskiego języka w południowej
Polsce" - został ciepło przyjęty w Wilamowicach. Powitali go mieszkańcy
ubrani w tradycyjne stroje... flamandzkie.
Ludowa wieść niesie,
iż grupa ok. 100 tkaczy i rolników z Niskich Krajów osiedliła się w
południowej Polsce w końcu XIII wieku. Nazwę Wilamowice nadano na cześć
lidera wspólnoty - Willema. "Dokumenty historyczne potwierdzają, że
polski monarcha tego okresu dał niejakiemu Willemowi, pochodzącemu z
Zachodu, zezwolenie na działalność w obszarze"- mówi Neels. "Ponieważ
ziemie te zostały wcześniej zniszczone przez Mongołów, polska monarchia
była szczęśliwa z napływu emigrantów, których przybycie pomagało ożywić
kraj."
Wilamowice stały się dobrze prosperującym miastem
handlowym mającym ożywione kontakty z najważniejszymi centrami
handlowymi, takimi jak Brema i Wiedeń.
"Gramatyka ich języka zawiera
wiele elementów z rodziny języków germańskich używanych w
średniowiecznych Niemczech, Austrii, Liechtensteinie, Szwajcarii i
Luksemburgu. (...) Jest wiele miejsc, w południowej Polsce gdzie mówi
się po niemiecku" - twierdzi Neels, "ale nigdzie indziej ludzie nie
czują się związani z flamandzkimi przodkami". Zauważa ponadto, że nie
może być przypadkiem, że tradycyjne flamandzkie rymowanki popularne też
są w Wilamowicach.
W latach 20-tych XX wieku powstał słownik i
gramatyka wilamowickiego. Miejscowy poeta Florian Biesik opisał tradycje
regionalne w nostalgicznych wierszach, które po opuszczeniu regionu w
1920 r. tworzył tęskniąc za miejscem swoich narodzin. Był przekonany, że
koloniści z Niskich Krajów przyczynili się do powstania kultury
"Vilamovian", dostrzegał podobieństwa w sposobie ubierania się i
mentalności tych dwóch regionów.
W życiu codziennym w domach,
sklepach i kawiarniach, mieszczanie wilamowiccy aż do II wojny światowej
mówili w ich własnym języku.
Dziś tylko 70 osób z 2800
mieszkańców używa wilamowickiego, a większość z nich ukończyła 80 lat.
Badanie przeprowadzone przez Neelsa pokazuje, że trzech z czterech
mieszkańców chciałoby zachowania dziedzictwa kulturowego, a ponad połowa
ludności uważa, że dzieci powinny nabyć podstawową wiedzę o języku
Vilamovian w szkole podstawowej. Szykuje się też nowe wydanie
podręcznika do nauki gramatyki...
Z pozdrowieniami z Brukseli,
Lidia Geringer de Oedenberg
* wydanie z 22 .08. 2012
Warto by było zachować w użyciu ten jezyk!
OdpowiedzUsuń