27 lutego 2014

Niewygodna Konwencja


Pierwsze w historii międzynarodowe prawo jasno określające, że przemoc wobec kobiet i przemoc domowa nie może być uważana za sprawę prywatną i państwa mają obowiązek zapobiegania przemocy, ochrony ofiar i karania sprawców. Dobry projekt, ale na razie tylko na papierze.

Statystyki pokazują, że każdego dnia w Europie jedna na pięć kobiet pada ofiarą molestowania, przemocy, gwałtu. Problem jest poważny a statystyki dodatkowo niepełne, gdyż wiele kobiet boi się lub wstydzi zgłaszać takie przypadki czy szukać pomocy, a ceną za milczenie często bywa ich życie.

Parlament Europejski (25.02.2014r.) przyjął rezolucję w sprawie zwalczania przemocy wobec kobiet, obligując Komisję Europejską do przedłożenia do końca 2014 r. wniosku dotyczącego aktu prawnego w sprawie środków na rzecz promowania i wspierania działań państw członkowskich w obszarze zapobiegania przemocy wobec kobiet i dziewcząt, zachęcając jednocześnie kraje członkowskie do szybkiej ratyfikacji Konwencji Rady Europy w tej sprawie.

Wspomniany dokument zwany Konwencją ze Stambułu, przyjęty 7 kwietnia 2011r. - jest najbardziej dalekosiężnym narzędziem międzynarodowym, zawierającym zestaw prawnie wiążących zasad, co do zwiększania standardów ochrony i pomocy dla ofiar.

Wytykając wszelkie “powody", dla których współczesne kobiety są ciągle narażone na przemoc, Konwencja Stambulska punktuje ich źródła tkwiące w historii, religii, tradycji i kulturze - utrwalających wzorce pozwalające do dzisiaj na dyskryminację kobiet.

Konwencja Stambulska może być wykorzystana, jako potężne narzędzie do walki z przemocą wobec kobiet i przemocy domowej w całej Europie, jeśli zostanie podpisana i ratyfikowana, przez co najmniej 10 członków Rady Europy. A nie jest.

Na 47 członków Rady Europy pierwszym krajem była Turcja, która zarówno podpisała i ratyfikowała konwencję, tym samym okazała się być bardziej nowoczesna niż np. Polska.

Obecnie 32 kraje podpisały już Konwencję, w tym 20 krajów Unii Europejskiej: Austria, Belgia, Chorwacja, Dania, Finlandia, Francja, Niemcy, Grecja, Włochy, Litwa, Luxemburg, Malta, Holandia, Polska, Portugalia, Słowacja, Słowenia, Hiszpania, Szwecja, Wielka Brytania oraz spoza Unii: Albania, Andora, Bośnia i Hercegowina, Islandia, Monaco, Montenegro, Norwegia, Serbia, Szwajcaria, Macedonia, Turcja i Ukraina.

Ale ... tylko 8 krajów ratyfikowało dokument, z Unii: Austria, Włochy i Portugalia, spoza Wspólnoty: Albania, Bośnia i Hercegowina, Montenegro, Serbia i Turcja.

Potrzeba jeszcze dwóch ratyfikacji, aby Konwencja weszła w życie.

Co stoi na przeszkodzie by podpisaną 18 grudnia 2012 r. przez polski rząd Konwencję ratyfikować? Dokładnie nie wiadomo...
Uderza w polski "model" rodzinny?

Z pozdrowieniami z Parlamentu Europejskiego

Lidia Geringer de Oedenberg

Rezolucja PE z 25.02.2014
http://www.europarl.europa.eu/sides/getDoc.do?pubRef=-//EP//TEXT+REPORT+A7-2014-0075+0+DOC+XML+V0//PL

* http://conventions.coe.int/Treaty/Commun/print/ChercheSig.asp?NT=210&CM=1&DF=&CL=ENG
http://www.europapraw.org/files/2011/10/konwencja_PL.pdf
http://www.coe.int/t/dghl/standardsetting/convention-violence/default_en.asp

26 lutego 2014

Najpierw woda potem ... marihuana?


Europejska Inicjatywa Obywatelska to nowe narzędzie legislacyjne ustanowione przez Traktat Lizboński. Chcesz zmienić prawo wspólnotowe? Weź się za zbieranie podpisów. Pod "prawem do wody" podpisało się ponad 1.6 mln obywateli, "legalizacja marihuany" wciąż zbiera podpisy.

Za nami pierwszy krok do sukcesu Europejskiej Inicjatywy Obywatelskiej (EIO), obywatele wzięli się za tworzenie prawa - to się dzieje naprawdę.
17 lutego 2014 r. Komisja Środowiska wraz z Komisjami: Rynku Wewnętrznego, Petycji i Rozwoju zorganizowały w Parlamencie Europejskim wysłuchanie publiczne w sprawie pierwszej w historii Unii - Europejskiej Inicjatywy Obywatelskiej*.

Propozycje zgłaszane za pośrednictwem EIO mogą dotyczyć dziedzin, w których Komisja Europejska (KE) ma kompetencje, czyli np. rynku, środowiska naturalnego, rolnictwa czy transportu. Po zebraniu przez inicjatorów - miliona podpisów poparcia (w Internecie) KE musi zająć się problemem i przygotować odpowiedni projekt legislacyjny**.

“Prawo do wody” już się okazało traktatowe. Jego projekt przewiduje by :
- Unia i państwa członkowskie były zobligowane zapewnić dostęp do wody i urządzeń sanitarnych wszystkim swoim mieszkańcom,
- Na wodzie i zarządzaniu zasobami wodnymi - niezbędnymi dla naszej egzystencji - nie można będzie zarabiać.

EIO dotycząca wody i urządzeń sanitarnych postrzeganych, jako prawo człowieka została zarejestrowana jako jedna z pierwszych (od momentu udostępnienia tego narzędzia 1 kwietnia 2012 r.) i jak się ocenia ma duże szanse na sukces.
Pod inicjatywą podpisało się ponad 1.6 mln osób z 13 państw członkowskich. (Wymóg mówi o 1 mln podpisów z 7 krajów).

Pierwsza debata w sprawie EIO "o prawie do wody" miała za zadanie prezentację i założenia nowej legislacji oraz wymianę zdań pomiędzy pomysłodawcami, europosłami oraz przedstawicielami Komisji Europejskiej.

Kolejny krok - to projekt dokumentu, nad którym już pracuje KE.

O EIO wielokrotnie już pisałam m.in
http://lgeringer.natemat.pl/80997,depenalizacja-marihuany-w-zasiegu-reki
i widzę, że obywatele już się wzięli do roboty.

Aktywistów zbierających podpisy pod projektem EIO dotyczącym legalizacji marihuany można wesprzeć na:
https://ec.europa.eu/citizens-initiative/REQ-ECI-2013-000023/public/index.do

Inne inicjatywy można śledzić na:
http://ec.europa.eu/citizens-initiative/public/?lg=pl

Z pozdrowieniami z Parlamentu Europejskiego
Lidia Geringer de Oedenberg

http://www.europarl.europa.eu/committees/en/envi/subject-files.html?id=20140205CDT78762
http://www.right2water.eu/
http://www.europarl.europa.eu/aboutparliament/en/001eb38200/European-citizens%27

25 lutego 2014

Kolejny polski europoseł stracił immunitet

W ostatnich 10 latach Parlament Europejski odebrał immunitet siedmiu polskim europosłom. Byli to : Bogdan Golik, Witold Tomczak, Krzysztof Lisek, Jarosław Wałęsa, Olgierd Kurski, Zbigniew Ziobro i dzisiaj (25.02.2014.) Tadeusz Cymański. W dwóch przypadkach: Marka Siwca i Małgorzaty Handzlik Parlament zadecydował o nie uchylaniu immunitetu.

W Komisji Prawnej Parlamentu Europejskiego, w której zasiadam - prawie na każdym posiedzeniu rozpatrujemy kwestie immunitetów. Nad poszczególnym przypadkiem debatujemy podczas 2-4 posiedzeń, w zależności od złożoności sprawy – co „przelicza się” czasowo na parę miesięcy. Obrady komisji toczą się przy drzwiach zamkniętych i objęte są tajemnicą, która de facto niemalże znika podczas debaty przed końcowym głosowaniem podczas sesji plenarnej. Wtedy praktycznie każdy może poznać detale konkretnej sprawy, wzbudzające zwykle wielkie zainteresowanie mediów. 

Tym razem immunitet stracił poseł Tadeusz Cymański.

Jak wygląda immunitetowa procedura ?

Kompetentny organ państwa członkowskiego występuje do Przewodniczącego Parlamentu Europejskiego z wnioskiem o uchylenie immunitetu posła. Wniosek najpierw ogłoszony zostaje na posiedzeniu plenarnym, następnie trafia do Komisji Prawnej PE, która po wysłuchaniu wyjaśnień posła zaleca przyjęcie lub odrzucenie wniosku o odebranie immunitetu. 


Nigdy jednak nie "sądzimy" deputowanego – stwierdzamy jedynie czy jego działanie opisane we wniosku było bezpośrednio związane z wykonywaniem mandatu poselskiego, czy też nie. Jeśli nie – nigdy nie bronimy immunitetu! To pozwala władzom krajowym na natychmiastowe wszczęcie postępowania wobec posła, przy czym utrata immunitetu nie oznacza wygaśnięcia mandatu poselskiego.

Warto dodać, że kwestie immunitetów w samym Parlamencie Europejskim nie są traktowane „politycznie” jak to ma miejsce np. w Sejmie. Jedyne, proste kryterium to związek z wykonywaniem mandatu poselskiego, prywatnych grzeszków nigdy euroimmunitet nie chroni.

Statystyki pokazują, że od 1979 roku, czyli od pierwszej kadencji wybranego w powszechnych wyborach Parlamentu Europejskiego do końca 2007 - przez prawie 30 lat - zgłoszono łącznie 145 wniosków o uchylenie immunitetu poselskiego. W tym czasie Parlament pozbawił immunitetu tylko 38 posłów. Inne przypadki stanowiły czysty element walki politycznej, której intensywność nasilała się szczególnie przed wyborami. 

Czy immunitet jest potrzebny?

Immunitet parlamentarny służy przede wszystkim obronie samego Parlamentu Europejskiego, chroniąc go przed naciskami z zewnątrz i gwarantując posłom swobodę wypowiedzi i działań podczas pełnienia obowiązków parlamentarnych. Immunitet nie chroni przestępców, nie jest gwarancją bezkarności – wiąże się tylko i wyłącznie ze sprawowaną funkcją zapewniając warunki potrzebne do jej niezakłóconego sprawowania.


Zgodnie z protokołem o przywilejach i immunitetach Wspólnot Europejskich z 1965 r.: „Wobec członków Parlamentu nie można prowadzić dochodzenia, postępowania sądowego, ani też ich zatrzymywać z powodu ich opinii lub stanowiska zajętego przez nich w głosowaniu w czasie wykonywania przez nich obowiązków służbowych”.

Ponadto, „podczas sesji Parlamentu, jego członkowie korzystają na terytorium swojego państwa – z immunitetów przyznawanych członkom parlamentu ich państwa a na terytorium innego Państwa Członkowskiego – z immunitetu chroniącego przed zatrzymaniem oraz immunitetu jurysdykcyjnego. Immunitet chroni także członków podczas ich podróży do i z miejsca, gdzie odbywa się posiedzenie Parlamentu".


Euroimmunitet nie jest tożsamy z immunitetem parlamentu narodowego, co więcej zakres immunitetu poselskiego w każdym z 27 krajów UE jest różny! 

W niektórych państwach immunitet ogranicza się tylko do zapewnienia wolności wypowiedzi podczas debat parlamentarnych, w innych chroni posła przed niektórymi formami postępowania sądowego – na przykład przed aresztowaniem. Immunitet jednak nie służy do tego, by chronić przed wymiarem sprawiedliwości posła, który złamał prawo! Parlament decyduje o pozbawieniu immunitetu jednego ze swoich członków po to, aby ten mógł wyjaśnić przed sądem ciążące na nim zarzuty.

Według prawa, poseł nie może powoływać się na immunitet w przypadku, gdy został schwytany na gorącym uczynku! Jak to się ma z 3 -krotnym przekraczaniem dozwolonej prędkości, czy harcami za konwojem policyjnym naszych posłów na Sejm? Gdyby takie przypadki zdarzyły się europosłowi, tenże nie mógłby nigdy liczyć na utrzymanie immunitetu.

Dlaczego poseł Cymański stracił immunitet - dowiecie się Państwo zapewne z polskiej prasy, mnie obowiązuje tajemnica. 

Z pozdrowieniami z Parlamentu Europejskiego
Lidia Geringer de Oedenberg

19 lutego 2014

Opłaty autorskie od ... czystych nośników - czyli finał negocjacji o kopiach na użytek prywatny

Jak ustalić wysokość opłaty autorskiej za nowego pendrive'a w oparciu o potencjalną szkodę poniesioną przez osoby uprawnione? Jak podzielić uzyskane dochody? Komu i ile jest wypłacane, skoro nie wiadomo co zostało skopiowane?

Opłaty za kopie prywatne to należności nakładane na urządzenia rejestrujące oraz na puste nośniki zapisu - stosowane w państwach członkowskich UE, które wprowadziły wyjątek od prawa do zwielokrotnienia*.  

"Wyjątek" ów umożliwia konsumentom swobodne kopiowanie repertuaru muzycznego i audiowizualnego z jednego urządzenia na inne bez ograniczeń i konieczności występowania o dodatkowe pozwolenie posiadaczy praw autorskich pod warunkiem, że ci otrzymują godziwą rekompensatę...  

 Według szacunków Komisji Europejskiej całkowita suma opłat licencyjnych za kopie na użytek prywatny pobranych w 23 państwach członkowskich UE potroiła się od czasu wejścia w życie dyrektywy 2001/29/WE i wynosi obecnie ponad 600 mln €, co stanowi ok. 17% z kwoty 3,6 mld € zgromadzonej przez główne organizacje zbiorowego zarządzania w 2010 r. z tytułu wszystkich zobowiązań na rzecz podmiotów praw.  

 Przyszłej harmonizacji pobierania takich opłat na poziomie UE poświęcony jest kontrowersyjny raport poseł Françoise Castex, który został niestety przegłosowany w Komisji Prawnej 11.02.14, teraz poddany będzie pod głosowanie na sesji plenarnej w przyszłym tygodniu.  

 Po pierwsze wątpliwości budzi obliczanie wysokości tych opłat na podstawie tzw. potencjalnej szkody poniesionej przez osoby uprawnione, po drugie sposób ich redystrybucji przez organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi.  

 Kontrowersje w tym przypadku wynikają z potrzeby pogodzenia wielu podmiotów działających na rynku nowych technologii.  

 Z jednej strony przedstawiciele branży artystycznej twierdzą, że kwoty te są kluczowe dla ich przetrwania.

 Konsumenci natomiast twierdzą, że w czasach chmury obliczeniowej podobne opłaty nie powinny w ogóle istnieć.  

 Producenci i importerzy tradycyjnych i cyfrowych nośników obawiają się wzrostu cen i spadku popytu na ich produkty.  

 Opłata w Polsce wynosi 0.47 % wartości przedmiotu, rocznie sięga 7-10 mln zł.  

 Komisja Prawna większością głosów poparła jednak propozycję harmonizacji przy zastrzeżeniu większej przejrzystości naliczania opłat dla konsumentów i bardziej efektywnego systemu wypłacania rekompensaty dla artystów. Znalazłam się w niezadowolonej z wyniku mniejszości wraz z Zielonymi i Liberałami.  

 Po pierwsze uważam, że powszechny charakter oraz wszechobecność utworów cyfrowych sprawiają, iż obliczanie opłat licencyjnych na podstawie potencjalnej szkody poniesionej przez osoby uprawnione - za każdą kopię na użytek prywatny - staje się zadaniem niewykonalnym.  
 Po drugie, kopiowanie na użytek prywatny legalnie nabytych treści stanowi formę normalnego użytkowania przez konsumenta kupionych przez siebie produktów lub usług, które nie przynosi szkody interesom osób uprawnionych - nie powinno wiązać się z koniecznością zastosowania żadnej rekompensaty.  

 Najdziwniej wygląda jednak kopiowanie na użytek prywatny w... chmurze, gdzie wspomniane kopie mogą mieć "nowe cele" w stosunku do kopii wykonanych na nośnikach i w urządzeniach do zapisu tradycyjnego i/lub cyfrowego, zatem przewiduje się uwzględnianie "takich nowych nośników i usług w obowiązujących mechanizmach rekompensat za kopie na użytek prywatny"...?  

 Sprzeciwiam się nakładaniu opłat, które nie są w żaden sposób uzasadnione. Dlaczego mamy płacić za kopię zakupionej wcześniej płyty czy filmu na DVD, za którą już raz zapłaciliśmy?  
 Niestety największa grupa polityczna Chadeków (gdzie zasiada PO i PSL) wraz z konserwatystami i prawicą oraz częścią mojej grupy przeforsują najprawdopodobniej dokument. Na razie jeszcze nielegislacyjny.  

Z pozdrowieniami z Parlamentu Europejskiego
Lidia Geringer de Oedenberg


* Z opłat zrezygnowały Hiszpania, Wielka Brytania, Irlandia i Luksemburg, nie odnotowawszy większych strat w sektorze kreatywnym.
 

 Dyrektywa z 22 maja 2001 r. w sprawie harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym. Artykuł 5 ( 2 ) ( b ), stanowi, że państwa członkowskie mogą ustalić wyjątki i ograniczenia od prawa do zwielokrotniania.  
 http://europa.eu/legislation_summaries/information_society/data_protection/l26053_pl.htm 

6 lutego 2014

Antyunijny europarlament ?

Głosować chodzą przede wszystkim niezadowoleni, a tych nie brakuje w owładniętej kryzysem Europie. Przeciwnicy polityki oszczędności, efektów globalizacji i “dyktatury” Brukseli – już się mobilizują. Europolitolodzy przewidują w związku z tym nawet większą frekwencję wyborczą… Czy to oznacza zdominowanie Parlamentu Europejskiego przez eurosceptyków? Wiele wskazuje na to, że w nadchodzących wyborach europejskich w 2014 r. skrajne ugrupowania polityczne mogą zdobyć rekordowe poparcie. Jak kryzys odbije się na wyborach? Ilu Europejczyków pójdzie głosować? Czy Unia Europejska jest zagrożona?*

W 2004 r. w Parlamencie było ok. 70 antyunijnych wojowników, z czego prawie połowa z Polski (LPR, Samoobrona, PiS).

W 2009 r. siła eurosceptyków urosła do 120.

Dodawszy do tej tendencji nastroje kryzysowe można oczekiwać, że w 2014 r. przeciwnicy Unii mogą podwoić swoją siłę, a to oznaczałoby włączenie hamulca dla integracji i koniec marzeń o UEtopii.


Cofnijmy się parę miesięcy wstecz.


Walcząc z kryzysem Trojka (KE, MFW, EBC) przedstawiła plan ratunkowy dla zadłużonego południa Europy stawiając ostre warunki „zaciskania pasa”: reforma finansów publicznych, cięcia wydatków, zmniejszenie deficytu budżetowego. Gdy rządy zaczęły wprowadzać drastyczne oszczędności: Grecy dali poparcie antyunijnym radykalistom, Włosi zagłosowali na komika Beppe Grillo, Brytyjczycy na ultraprawicową Partię Niepodległości Zjednoczonego Królestwa, we wszystkich pozostałych krajach znacznie wzrosło poparcie dla partii niechętnych europejskiemu projektowi. W Polsce dodatkowe poparcie zyskało PiS.

Zdobycze wspólnego rynku w dobie kryzysu zaczęły … dzielić społeczeństwa. Za dużo przybyszów z innych krajów pobudziło brunatne demony.


W tej atmosferze media szczególnie w „starej” Europie szokują:
- statystykami bezrobocia, gdyż „nowi” odbierają pracę Brytyjczykom, Francuzom, Niemcom…
- sumami „socjalnych” wyłudzeń przybyszów – nierobów... np. z Polski
- przestępczością „napłyniętą” ze wschodu.


Kryzys zaglądnął w rodzinne budżety – trzeba było znaleźć winnych.


Nic dziwnego, że na tym gruncie kwitną ruchy populistyczne i radykalne.


Jak wyglądają nastroje przedwyborcze w grupach politycznych „rozdających karty” w PE?

1. Chadecy - Ludowcy (centro-prawica), 275 posłów z partii rządzących w wielu krajach (w tym PO i PSL). Zdają sobie sprawę z przeciwnych wiatrów i liczą się ze spadkiem nawet o 50 posłów w wyborach w 2014 r.


2. Socjaldemokraci – 195 posłów. Liczą na wzrost, może aż o 35 posłów. Brytyjska Partia Pracy cieszy się dużym poparciem, wzrasta poparcie dla lewicy w Hiszpanii, Czechach i Niemczech.

3. Liberałowie - 84 posłów. Tu nie widać objawów optymizmu, mogą stracić nawet połowę swojego składu. Zniknęli już we Włoszech, są w złej sytuacji w Niemczech, Francji i w Wielkiej Brytanii (płacą za koalicję z partią Davida Camerona).

4. Zieloni - 58 posłów i Konserwatyści - 57 posłów - mogą stracić po kilkunastu członków, zaś Komuniści - 35 posłów, liczą że tylu zyskają (głównie z Grecji i Francji).

5. Największym zwycięzcą będą INNI, jak dotąd w Parlamencie bez żadnej realnej siły. Do tej nowej grupy może przybyć ponad 70 deputowanych. Z kim zasiądą? Z nikim z wcześniej wymienionych. Być może skonsolidują siły z dotychczasowymi Niezrzeszonymi i eurosceptykami. Mogą stworzyć dużą i silną grupę, z reprezentacją w Prezydium Parlamentu, szefostwem Komisji Parlamentarnych*.

Gdyby te prognozy się sprawdziły, zdaniem belgijskiego „Le Soir”: Parlament będzie jak małpa z brzytwą...


Ale, z drugiej strony znając nieźle czołowych posłów - eurosceptyków myślę, że nikt tak bardzo jak oni nie potrzebuje Unii ! Bez Parlamentu (i funduszy poselskich) ich głos nie byłby słyszalny, nie mieliby czego krytykować, ani powodu by błyszczeć w tabloidach.


Z pozdrowieniami z Parlamentu Europejskiego

Lidia Geringer de Oedenberg


*Kontynuuję temat: http://lgeringer.natemat.pl/90667,eurowybory-prognozy-w-skali-unii
** Centrum Analityczne – Polityka Insight. Polecam.

5 lutego 2014

Łatwy i legalny dostęp do muzyki online, Parlament Europejski zmienia prawo...

Szacuje się, że w Internecie działa ok. 500 licencjonowanych dystrybutorów muzyki, udostępniających online 30 mln utworów. Cyfrowy rynek muzyczny rozwija się błyskawicznie. Według raportu IFPI (Międzynarodowej Federacji Przemysłu Fonograficznego) w 2012 r. tylko w krajach UE sprzedano ponad 391 mln. utworów za pośrednictwem Internetu. Już nie tylko weterani Apple czy Amazon, ale i Deezer, Juke czy Spotify zagarniają coraz więcej internetowego rynku dla siebie. Jeszcze trochę zadziwiającej statystyki: 21 licencjonowanych dystrybutorów udostępnia muzykę Amerykanom, zaś w całej Unii - Europejczycy mogą skorzystać zaledwie z ... jednego. Powszechny dostęp do utworów online jest blokowany przez 28 różnych, narodowych systemów ochrony praw autorskich i galimatias związanych z przepisów. Na wspólnym rynku nie ma granic, w Internecie są...

"Terytorialność" praw autorskich przekłada się na wyższe koszty sprzedaży utworów, a skomplikowane systemy licencjonowania zniechęcają start-upy do wejścia na europejski rynek.

Dlatego - 4 lutego br. Parlament Europejski przegłosował propozycję* ułatwiającą życie europejskim melomanom. Projekt będący zdecydowanym krokiem naprzód w dziedzinie ujednolicania zbiorowego zarządzania prawami autorskimi na wspólnym rynku, wprowadza wiele usprawnień w dziedzinie przejrzystości procedur, zrozumiałego i sprawiedliwego dzielenia kwot pomiędzy posiadaczy praw.
Na jednolitym europejskim rynku potrzebne są licencje wieloterytorialne, dotyczące praw do utworów muzycznych na "internetowym polu eksploatacji". To bardzo ważny zapis z punktu widzenia zmieniających się realiów dotyczących dystrybucji dzieł kulturowych oraz pierwotnej funkcji organizacji zbiorowego zarządzania, która udzielała licencji tylko na  terytorium danego kraju.

Ponadto, w nowej propozycji jest zapewniona możliwość udostępniania własnych utworów także za pomocą otwartej licencji - Creative Commons bez rezygnacji z systemu zbiorowego zarządzania.
Właściciele praw, będą mogli sami wybrać organizację zarządzająca ich prawami. Przepisy mają poprawić przejrzystość działań wszystkich tego typu organizacji oraz stworzyć klarowne zasady dotyczące zarządzania tantiemami, gromadzenia ich, terminowych wypłat oraz ogólnej kontroli nad wydawaniem przychodów.
Nowe przepisy przede wszystkim ułatwią dostawcom muzyki w Internecie szybkie uzyskanie licencji na całym rynku UE, a to powinno przyczynić się do rozwoju paneuropejskich serwisów muzycznych (także i z lokalnym repertuarem) oraz do lepszej i bardziej transparentnej ochrony praw twórców.

Z analiz wynika, że w 2010 r. przemysł kreatywny przyniósł około 4,5% PKB Unii i stworzył 8,5 mln miejsc pracy w państwach członkowskich, odgrywając kluczową rolę we wzroście i konkurencyjności. To zasługa twórców, wszystkich pracujących w tym sektorze jak i ich odbiorców „gimnastykujących się” na podzielonym na 28 terytorialnych narodowych systemów ochrony praw autorskich - rynku.
Będzie mniej prawnych „wygibasów” a więcej muzyki.

Z pozdrowieniami z Parlamentu Europejskiego
Lidia Geringer de Oedenberg

* Dyrektywa przyjęta 640 głosami za, przy 18 przeciw i 22 wstrzymujących się, po przyjęciu przez Radę, po 24 miesiącach wejdzie w życie w każdym państwie członkowskim.

2 lutego 2014

Eurowybory, prognozy w skali Unii

Według ostatnich sondaży dokonanych we wszystkich państwach członkowskich - w zbliżających się wyborach do Parlamentu Europejskiego największa dotychczas grupa polityczna Chadeków i Ludowców może stracić nawet 50 posłów. Liberałowie z centrum mogą oddać ponad połowę swego składu. Wybory może wygrać kilkoma głosami centrolewica, dotychczas druga co do wielkości - co mnie, jako europosłankę z tejże grupy politycznej - powinno cieszyć, ale... prawdziwym zwycięzcą mogą okazać się antyunijni wojownicy, zasiadający obecnie w ławach niezrzeszonych, na ekstremie prawicowej - których może zasilić ponad 70 nowych szabel. Dodawszy do tego wyniku dotychczasowych eurosceptyków może z tego wyrosnąć trzecia lub nawet druga siła w Parlamencie*.

Co to oznacza?

Zgrzyty w trybach Unii i ostre hamowanie. Jeśli prognozy się sprawdzą, mogą wystąpić trudności z przegłosowaniem np. budżetu, do czego potrzebna jest tzw. większość kwalifikowana. Możemy mieć podobną do amerykańskiej sytuację totalnej blokady środków zafundowaną przez europejski odpowiednik Tea Party.

Biorąc po uwagę prognozy wyborcze w Polsce większość sondaży zwiastuje zwycięstwo eurosceptycznego PiSu, dzisiaj zasiadającego w PE obok pragnących opuścić Unię Brytyjczyków...

Niepokoi mnie taka przyszłość. Naprawdę nie chcemy korzystać z funduszy i szans jakie obecnie są w naszym zasięgu, nie chcemy już nowych dróg, ani dopłat dla rolników? Brak budżetu do tego doprowadzi.
Obecnie w Parlamencie mamy porozumienie centrolewicy S&D i centroprawicy EPP, wsparte przez Liberałów ALDE, to gwarantuje stabilność integracji, do lipca br.

Co będzie potem zależy też od Ciebie Wyborco.

Obyśmy nie zostali " ino" ze sznurem....


Z pozdrowieniami z Parlamentu Europejskiego
Lidia Geringer de Oedenberg
 

* Bardzo ciekawej analizy na podstawię danych zebranych przez serwis electionista.com* dokonało Centrum Analityczne – Polityka Insight**. Polecam.