Wczoraj (6/02/2013) na sesji plenarnej w Strasburgu posłowie
ostrzegali szefów państw członkowskich, by nie wykorzystywali sytuacji
politycznej we własnych krajach i obecnego kryzysu gospodarczego jako
pretekstu do narzucenia drastycznych wyrzeczeń całej UE.
Debata z przewodniczącym Komisji José Manuelem Barroso i reprezentującą Irlandzką Prezydencję minister ds. europejskich Lucindą Creighton była jasnym stanowiskiem Parlamentu przed szczytem budżetowym, odbywającym się właśnie (7-8 lutego) w Brukseli.
Chcemy, by wypracowano takie finansowe porozumienie, które zapewni wystarczającą ilość środków na lata 2014-2020, tak by podjęte już zobowiązania można było zrealizować. Naszym zdaniem przy obecnej propozycji Rady jest to niemożliwe, a ponieważ wieloletni budżet UE nie może być wg nowego Traktatu ustanowiony bez zgody Parlamentu Europejskiego - poważnie szykujemy się do użycia naszej nowej broni i jego zawetowania.
Cięcia, z którymi walczymy dotykają głównie innowacji, zrównoważonego rozwoju i tworzenia nowych miejsc pracy (w tym dla bezrobotnej młodzieży), czy programu Erasmus. Czy tą drogą chcemy zwalczyć kryzys?
Przewodniczący Parlamentu Martin Schulz powiedział, że nie podpisze żadnej decyzji w sprawie budżetu, która doprowadzi do deficytu. "Traktaty zobowiązują nas do równoważenia budżetu".
Dodatkowo nie podoba nam się swoista licytacja żądań przywódców państw członkowskich dotycząca różnych wyjątków, rabatów czy wykluczeń - korzystnych tylko dla konkretnego kraju. Uważamy, że Unia mogłaby się finansować z "własnych źródeł", wtedy takie licytacje nie miałyby miejsca.
Czekając na rezultat szczytu pomału szykujemy się do planu B, czyli prowizorium budżetowego po ewentualnym odrzuceniu propozycji Rady Skąpców.
O szczegółach pisałam wcześniej: http://www.tokfm.pl/blogi/lidia-geringer/2013/02/unia_skapcow_na_pokaz/1
Z pozdrowieniami ze Strasburga
Lidia Geringer de Oedenberg
Debata z przewodniczącym Komisji José Manuelem Barroso i reprezentującą Irlandzką Prezydencję minister ds. europejskich Lucindą Creighton była jasnym stanowiskiem Parlamentu przed szczytem budżetowym, odbywającym się właśnie (7-8 lutego) w Brukseli.
Chcemy, by wypracowano takie finansowe porozumienie, które zapewni wystarczającą ilość środków na lata 2014-2020, tak by podjęte już zobowiązania można było zrealizować. Naszym zdaniem przy obecnej propozycji Rady jest to niemożliwe, a ponieważ wieloletni budżet UE nie może być wg nowego Traktatu ustanowiony bez zgody Parlamentu Europejskiego - poważnie szykujemy się do użycia naszej nowej broni i jego zawetowania.
Cięcia, z którymi walczymy dotykają głównie innowacji, zrównoważonego rozwoju i tworzenia nowych miejsc pracy (w tym dla bezrobotnej młodzieży), czy programu Erasmus. Czy tą drogą chcemy zwalczyć kryzys?
Przewodniczący Parlamentu Martin Schulz powiedział, że nie podpisze żadnej decyzji w sprawie budżetu, która doprowadzi do deficytu. "Traktaty zobowiązują nas do równoważenia budżetu".
Dodatkowo nie podoba nam się swoista licytacja żądań przywódców państw członkowskich dotycząca różnych wyjątków, rabatów czy wykluczeń - korzystnych tylko dla konkretnego kraju. Uważamy, że Unia mogłaby się finansować z "własnych źródeł", wtedy takie licytacje nie miałyby miejsca.
Czekając na rezultat szczytu pomału szykujemy się do planu B, czyli prowizorium budżetowego po ewentualnym odrzuceniu propozycji Rady Skąpców.
O szczegółach pisałam wcześniej: http://www.tokfm.pl/blogi/lidia-geringer/2013/02/unia_skapcow_na_pokaz/1
Z pozdrowieniami ze Strasburga
Lidia Geringer de Oedenberg
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz